środa, 10 września 2014

Chapter 15.

Muzyka.
-Nie mogliśmy porozmawiać w hotelu? - próbowałam obrócić się w jego stronę, ale wzmocnił uścisk wokół mojej talii - Jared - syknęła już lekko poirytowana.
Byłam zmęczona i jedyne o czym marzyłam to kąpiel i łóżko. Poza tym, Leto sam dolewał oliwy do ognia. Harvey zauważył nas, gdy ruszaliśmy i nie wyglądał na zachwyconego. Chciałam w miarę możliwości usunąć się w cień, by mogli się pogodzić, ale chyba obaj dbali o to, by nie nastąpiło to zbyt szybko.
-Przestań się wyrywać, ludzie patrzą - skarcił mnie.
Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że miał rację. Co chwilę ktoś rzucał na nas ukradkowe spojrzenia. Wątpiłam, że ktoś rozpoznał Jareda. To nie był ten typ spojrzeń. Mężczyzna siedzący naprzeciw nas wyglądał raczej, jakby w każdej chwili był gotowy wstać i obić muzykowi twarz. Z boku faktycznie mogło to wyglądać, jakby mi się narzucał. Przestałam z nim walczyć i obrażona, utkwiłam wzrok w mapce metra, umieszczonej pod sufitem.
-W hotelu ty masz pokój z Sophie, ja z Tomo - stwierdził cicho, nadal trzymając mnie mocno - jest już późno, więc zacząłby marudzić jakbym go wygonił, wiesz jaki on jest - wyobraziłam sobie jak przewraca oczami i moja złość na niego jakby trochę zmalała - pewnie poszedłby do Shannona i Harvey'a, a wtedy twój brat domyśliłby się, o co chodzi i przyszedł mi skopać tyłek - tłumaczył się.
-I tak to zrobi - stwierdziłam, zakładając ręce na piersiach.
Metro w końcu stanęło, a Leto bez słowa pociągnął mnie do wyjścia. Naciągnął na głowę kaptur i wyprowadził nas na powierzchnię. Po drodze nie zareagował na żadną zaczepkę, ignorując wszystkich, którzy mimo późnej pory zdołali dostrzec w nim coś znajomego. Jednak zanim zdali sobie sprawę z tego, co to było, my znikaliśmy im z zasięgu wzroku.
-Gdzie idziemy - spytałam w końcu, kiedy cisza między nami zaczęła mnie już męczyć.
Stanęłam na środku chodnika i objęłam się ramionami. Zrobiło się już chłodniej, a dodatkowo byłam już zmęczona tym dniem i zmianą strefy czasowej. Niestety Leto nie kwapił się do tego, by wyjaśnić mi cokolwiek. Wręcz odniosłam wrażenie, że zapomniał o mojej obecności. Od kilku minut słowem się do mnie nie odezwał, a gdy w końcu nie wytrzymałam, zareagował dopiero po chwili. Przystanął w miejscu i przetarł dłonią czoło, bezradnie rozglądając się dookoła.
-Nie wiem - westchnął cicho, uciekając wzrokiem gdzieś na bok.
Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia, nie wierząc w to co usłyszałam. Najpierw zatrzymał mnie w metrze, bo chciał ze mną porozmawiać, potem ignorował przez całą drogę, a teraz oznajmia, że nie wie gdzie idzie? To chyba sen? Z ogłupiałym wyrazem twarzy, czekałam, kiedy powie, że żartuje.
-Mieliśmy iść w lewo, a potem - jąkał się, szukając wzrokiem jakiejś wskazówki na budynkach -potem się zamyśliłem.
-Jaja sobie robisz? - zwiesiłam ręce wzdłuż tułowia. Już nawet nie miałam siły się na niego wściekać. Nie kiedy patrzył na mnie w ten sposób. Coś go gryzło i to musiało być coś poważnego. Wiele razy odpływał myślami, ale teraz w ogóle nie było z nim kontaktu. Był jakiś dziwny.
Wzruszył ramionami i po prostu wpatrywał się w swoje buty, zapewne znowu tracąc łączność z rzeczywistością.
-Jared, co się dzieje? - podeszłam bliżej.
Kiedy na mnie spojrzał ogarnęło mnie dziwne uczucie. Było mi go chyba żal. Zawsze był wesoły, wiedział, co powiedzieć. Teraz wyglądał jak mały chłopiec, który nabroił i bał się przyznać rodzicom.
-Chciałeś rozmawiać - przypomniałam mu, na co jakby się ocknął i skinął głową.
Zarzucił mi na ramiona swoją bluzę i znowu się rozejrzał, ale tym razem w konkretnym celu. Kilka metrów od nas znajdował się mały plac z ławkami, otoczony lampami i murkiem, na którym chwilę później siedziałam obserwując kręcącego się w kółko Jareda.
Opatuliłam się mocniej czarnym materiałem, cierpliwie czekając, aż w końcu wszystko z siebie wydusi. Jednak to czekanie z każdą chwilą stawało się trudniejsze. W moje głowie zaczęły rodzić się różne dziwne myśli. Leto nadal nie wyjaśnił mi, o co mu chodzi, więc jak każda kobieta w takiej sytuacji, zaczęłam snuć w głowie najczarniejsze scenariusze. Może doszedł do wniosku, że to był jednak zły pomysł bym z nimi leciała? Dopiero co zaczęło mi się to wszystko podobać, a już miałabym wrócić? Albo chciał mi oznajmić, że to co wydarzyło się między nami nigdy nie powinno mieć miejsca? Mimo, że starałam się udawać, że nic się nie stało, chyba nie chciałam usłyszeć, że on tego żałuje. Lepiej żeby milczał niż mi to mówił. Przecież już rozmawialiśmy o tym i ustaliliśmy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Choć ja nadal nie wiedziałam czego dokładnie chcę. Ogarniały mnie sprzeczne myśli, ale tego jednego byłam pewna: nie żałowałam. Choć może powinnam, bo to zniszczyło normalne relacje między nami, nie mówiąc już o tych między Leto, a moim bratem. Najbardziej niepokojące było jednak to, że dzisiejszego dnia kilkukrotnie przyłapałam się na tym, że szukałam muzyka wzrokiem i badałam jego reakcje na zagadywanie go przez Sophie. Ciężko było mi się do tego przyznać przed samą sobą, ale byłam zazdrosna. Czułam złość, bo miałam dać sobie spokój z facetami i skupić się na sobie. Gdyby Harvey się nie mieszał, pewnie do niczego by nie doszło. To on sam skupił moją uwagę na Jaredzie. Im bardziej stara się bym trzymała się od niego z daleko, tym bardziej mnie do niego ciągnie. Chora sytuacja. Niech obaj dadzą mi już spokój i przestaną mieszać w głowie. Tak będzie najlepiej dla wszystkich, a szczególnie dla mnie.
Podświadomie chyba wiedziałam, że może też chodzić o Sophie i jej zachowanie. Podobnie jak ja, weszła pomiędzy dwójkę przyjaciół, ale jeśli naprawdę upatrzyła sobie Leto, to szykował się armagedon. A co jeśli wokalista chce mi właśnie powiedzieć, że on też coś do niej czuje, a ja mam mu doradzić, jak poradzić sobie z moim bratem?
Pogubiłam się w tych domysłach tak bardzo, że nawet nie zauważyłam, kiedy Jared do mnie podszedł i od dłużej chwili uważnie mi się przyglądał. Z jego obecności zdałam sobie sprawę dopiero wtedy, kiedy odgarnął mi kosmyk włosów za ucho, na co mimowolnie zadrżałam.
-O czym myślisz? - zapytał cicho.
Milczałam patrząc mu prosto w oczy. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Moje ciało wydawało się mi być zupełnie obce i zupełnie straciłam nad nim kontrolę. Wszystkie te myśli sprawiły, że pogubiłam się.W jednej chwili jestem czegoś pewna, w drugiej tego nie chcę. Tylko faceci potrafią tak wszystko pogmatwać. Miałam być silna i niezależna, a zamiast tego znowu się poddałam, oddając pocałunek. Nienawidziłam go za to, co ze mną robił. Siebie chyba jeszcze bardziej za to, że nie potrafiłam go odepchnąć. Co więcej, przyciągnęłam go jeszcze bliżej wplątując palce we włosy, kiedy jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Wiedziałam, że nie powinnam, ale nie potrafiłam przestać.
-Tyle razy ratował mi tyłek, a ja nie potrafię spełnić jednej jego prośby - szeptał między kolejnymi pocałunkami zostawianymi na mojej szyi, aż w końcu znowu wrócił do ust na co cichutko jęknęłam.
Zebrałam się w sobie i ostatkami sił niechętnie się odsunęłam, ciężko łapiąc oddech tak samo jak on.
-Nie powinniśmy - zabrałam ręce z jego ciała, ale on nadal się nie cofnął, stojąc zbyt blisko i muskając oddechem mój policzek.
-Nie - przyznał.
-Co z Sophie? - spytałam, na co wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie.
Znowu wyglądał jakby coś go gryzło.
-Nie wiem - westchnął głęboko - ja jej nie prowokowałem. Wierzysz mi? - oparł swoje czoło o moje, nie dając mi tym samym możliwości ucieczki przed pytaniem.
Kiwnęłam głową, spuszczając wzrok. Nie wiem czy mu wierzyłam. Chciałam, ale nie znałam go zbyt dobrze, a sama nie byłam w stanie myśleć racjonalnie. Byłam skołowana tym, co się działo ostatnio.
-To nie może się więcej powtórzyć - szepnęłam niemal bezgłośnie, ale wiedziałam, że mnie słyszy. Nadal był bardzo blisko.
-Co nie może się powtórzyć? - ułożył dłoń na moim policzku.
-Wiesz co - ścisnęłam ją i zabrałam na dół, nie patrząc na niego - ja się gubię w tym - zaczęłam się jąkać - dopiero co byłam z Mattem. Po za tym - zawahałam się - Harvey się wścieka, a ty musisz powiedzieć mu o Sophie.
-Nie powiem mu - cofnął się nieznacznie - on jest wpatrzony w nią jak w obrazek, nie uwierzy mi - stwierdził ponuro.
-Co nie zmienia faktu, że powinniśmy się trzymać od siebie z daleka - uparcie wpatrywałam się w swoje dłonie.
-Arrie... - zaczął, ale szybko pokręciłam głową.
-Nie, Jared. To jest bez sensu. On jest moim bratem i twoim przyjacielem. Nie chcę się z nim kłócić. Traktuj mnie normalnie, jak każdego współpracownika. Ja nie chcę wchodzisz między was, choć poniekąd już to zrobiłam. Ale da się to jeszcze odkręcić - zaczęłam ściągać z siebie jego bluzę - chcę zacząć swoje życie od nowa, bez żadnych facetów - wepchnęłam mu ciemny materiał w dłonie i chciałam zeskoczyć z murku, ale mężczyzna mi to uniemożliwiał.
-Bez facetów? - Leto nagle się ożywił - szybko mi o tym mówisz - zawołał z pretensją.
Jego oczy aż pociemniały. Był na mnie zły, ale mało mnie to obchodziło. Musieliśmy to skończyć, póki nie było za późno. Chciałam się z nim przyjaźnić, ale oboje wiedzieliśmy, że to nie miało racji bytu. Zawsze kończyłoby się to tak, ja jeszcze kilka chwil wcześniej, Nie potrzebowałam problemów, a ta relacja na pewno by je za sobą niosła. Już się pojawiły.
-A pytałeś o to wcześniej? - wpatrywałam się w niego z bojowym wyrazem twarzy.
To niepojęte, jak szybko zmieniało się moje nastawienie. Byłam jak kalejdoskop. Nic się nie zgadzało. Przechodziłam ze stanu w stan, a to wszystko zaczęło się od powrotu z Australii. Poznania Leto, spotkania z rodzicami, spędzania czasu z Harvey'em. Nie miałam pojęcia, co się ze mną działo. Byłam tym tak samo zaskoczona, jak Jared, który jednak starał się tego nie okazywać.
-Wiesz, masz rację - cofnął się nagle - niech każde z nas zajmie się swoją pracą.
-I bardzo dobrze - mruknęłam.
Zeskoczyłam na ziemie i bez słowa go wyminęłam, krocząc w stronę przejścia dla pieszych.
Jeden problem z głowy.
Teraz tylko milion innych.

_______________________________________________________
4. wersja jednego rozdziału i nadal inna niż pierwotne założenie. Nie mam ochoty już nawet marudzić, chociaż powinnam ;___; chyba straciłam wiarę w to, że jest tu coś wciągającego i każdy wątek uważam za naciągany ;___; eh.
Dzięki, że czekaliście xoxo wiem, że krótko i raczej średnio, żeby nie powiedzieć fatalnie, ale mam nadzieję, że 16tka będzie lepsza ;__; i SZYBCIEJ.
W ogóle zauważyliście jaka Arrow jest zmienna? Irytujące. ;__;

15 komentarzy:

  1. Nareszcie =) cudowny i bardzo przeze mnie wyczekiwany rozdział tylko trochę krótki =) wiedziałam że to będzie Jay, ale trochę jestem smutna z tej końców. Jared musi czuć się zagubiony, bo najpierw Arrow oddaje mu pocałunek a później mówi że chce zacząć od nowa bez facetów i znowu ucieka. Czekam na nowy i mam nadzieje że szybko się pojawi :) Życze dużo weny ;D
    Pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, że krótko :c chciałam jeszcze coś dopisać, ale stwierdziłam, że lepiej jak już dodam ten nieszczęsny rozdział i szybko zabiorę się za następny :D
      Tak, Arrow ma talent do uciekania. Może kiedyś przestanie, a może nie? Chyba to nie będzie takie proste. Czasem mam wrażenie, że ja sama nie mam wpływu na swoją bohaterkę. Dziwaczne. Piszę coś i nagle zdaję sobie sprawę z tego jaką ona jest wielką sprzecznością. Po prostu prawdziwa kobieta ;___;
      Dodatkowo Jared ma problem z Sophie, a to wiążę się z tym, że jeszcze większy z Harvey'em... sama nie wiem co tu się jeszcze wydarzy xD
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam! <3 xoxo

      Usuń
  2. Kobieta zmienną jest przecież :P
    Jak musi być ciężko jednemu i drugiemu skoro i tak ich ciągnie do siebie! Czy długo tak wytrzymają? :D Jestem zła na Harvey'a. Jaki uparty. Musi być tak jak on chce i koniec kropka... niby martwi się o siostrę, ale przez takie zachowanie ją traci no i najlepszego przyjaciela.I na dodatek przez niego Arie i Jared nie mogą dojść do porozumienia.Jak widać każdy chce dobrze dla siostry/brata/przyjaciela ale nic dobrego z tego nie wychodzi hehe. Niestety tak to już w życiu bywa. Niedomówienia... uciekanie, upór i wychodzą kwiatki :P

    Fajnie, że dodałaś rozdział. Powoli zaczynałam myśleć, że ... nie powiem tego na głos.
    Powodzenia przy następnym :)

    Pozdrawiam
    - S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zostawię tej historii nieskończonej ;___; już jedną taką mam na koncie, nie chcę następnej, bo sama jako czytelniczka denerwuje się, gdy ktoś nie kończy nawet głupim "żyli długo i szczęśliwie" albo "wszyscy poumierali" xD
      Tak, zdecydowanie ich do siebie ciągnie, ale oboje są strasznie niezdecydowani. Harvey jest wkurzający, ale zobaczymy jak to się skończy :D Na razie zapowiadają się "ciche dni" u Arrie i Jareda :D Ile to potrwa - sama nie wiem :D
      Dzięki! :D Postaram się szybko coś napisać. Kiedy planuje przerwę wydłuża się ona strasznie :D więc teraz bez przerw! :D

      Usuń
    2. Właściwie to nie wiadomo o co Harvey'owi chodzi. Czy jest zły, ze siostra go nie słucha, czy dlatego, ze TO Jared, czy nadal mu chodzi o Matta. A może chodzi o wszystko... Nadopiekuńczość jest straszna! :P
      ...Zakazany owoc najbardziej smakuje :D

      Trzymam Cię za słowo... i wiesz... wierzę, że poprzedniego bloga też dokończysz ;)

      - S.

      Usuń
    3. eh, ten poprzedni blog... od 2 miesięcy zaczynam pisać go od początku i efektów nie widać... Może w końcu się pojawią.
      O co chodzi Harvey'owi pewnie niedługo się dowiemy. Nie jestem w stanie powiedzieć za ile rozdziałów to nastąpi, ale w końcu się to wyjaśni :D

      Usuń
  3. I tak będą razem, ja to wiem. Harvey niech spada na drzewo, chociaż wygodniej byłoby go zamordować. Razem z tą cizią Spohie. Albo niech ich Ruscy porwą i zagonią do pracy w jakimś obozie i będzie okejo ;_;
    Przecież Arrow i Jared muszą być razem. Prawda? ._.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nope :D wcale nie muszą :D Arrow ma problem sama z sobą i z tym, czego chce od życia. Póki sama tego nie zrozumie, Jared ma marne szanse :D

      Oszczędź Harvey'a, lubię go :D wcale nie jest taki zły :D ale Sophie sama mam ochotę stąd wykopać :D hihi :D ale nie tak prędko :D

      Usuń
  4. chce już nowy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MAM JUŻ KAWAŁEK! ale wcześniej niż w przyszłym tygodniu raczej się nie pojawi xD dzisiaj imprezuję, a jutro i w niedzielę pracuję xD Jednak w porównaniu w 15nastką zauważam postępy w pisaniu :D trzymacie kciuki żebym tego nie zepsuła :D xoxoxo

      Usuń
    2. Czekam xoxo

      Usuń
  5. MOŻLIWE, że dzisiaj będzie nowy :) a jeśli nie dzisiaj, to jutro xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniec listopada a tu dalej nic, możne coś w końcu się pojawi -czekam, powoli tracą nadzieję. Życzę weny bo chyba gdzieś uleciala, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń