Po odstawieniu rodziców, Harvey zabrał mnie na spotkanie
ze swoim znajomym. Miało to być czysto towarzyskie spędzenie wolnego
przedpołudnia, dlatego mój brat stwierdził, że nie będę się nudzić, choć byłam
niemal pewna, że nawet jakby mieli rozmawiać tylko o pracy, to i tak nie
miałabym na co narzekać. Praca Harvey’a bardzo mnie ciekawiła. Chciałam wiedzieć wszystko o swoim bracie, którego
wcześniej zaniedbałam, a który mimo wszystko mnie przygarnął i każdego dnia
poświęcał mi wiele uwagi.
Oczywiście Harve, miał całkowita rację mówiąc, że będę
się dobrze bawić. Otóż Bradley, 30-letni brunet o ciemnych oczach, zabrał ze
sobą swojego 5-letniego, przesłodkiego synka. Mały Josh skupił na sobie całą
moją uwagę. Tak zawrócił mi w głowie, że przez dobre dwie godziny spacerowałam
z nim po parku, dając chłopakom możliwość spokojnej rozmowy. Przedpołudnie
zdecydowanie mogłam zaliczyć do udanych mimo, że wcześniej dzieci omijałam
szerokim łukiem. Jak widać moje życie zmienia się w każdym aspekcie, co chyba
mi się podobało. Czułam się wolna i wiedziałam, że nic nie jest jeszcze
przegrane.
Po jakże uroczym spotkaniu Harve zabrał mnie na obiad, a
potem na zakupy. Musiałam kupić sobie kilka rzeczy na wyjazd i na dzisiejszą
imprezę. Szczerze mówiąc, miałam wielką ochotę na spędzenie tego wieczoru w
taki, a nie inny sposób. Dawno nigdzie nie byłam, więc to była idealna okazja
by się zabawić. Z Mattem nie było łatwo gdziekolwiek wyjść, bo po pracy zawsze
był zmęczony i nie przepadał za tego typu rozrywkami.
-Nie powinnaś zacząć się już szykować? – spytał Harvey,
kiedy to przeglądałam kolejny folder ze zdjęciami na jego laptopie. Od dwóch
godzin nie robiłam nic innego, a końca nie było widać. Nie mówiąc już o tym, co
miał poprzegrywane na płyty.
Mój brat niewątpliwie był świetny w tym, co robił. Żadne
ze zdjęć nie było nudne. Każde miało w sobie coś, co przykuwało uwagę i czyniło
je wyjątkowym. Byłam cholernie z niego dumna.
-Jeszcze mam czas – odpowiedziałam, nie odrywając wzroku
od monitora.
-Leto będą tu za trzy godziny, a ty jesteś kobietą –
powiedział to takim tonem, że aż oderwałam się od swojego zajęcia.
-I co w związku z tym, że jestem KOBIETĄ? – założyłam
ręce na piersiach i obrzuciłam brata morderczym spojrzeniem.
-Wyjście z domu o umówionej godzinie graniczy z cudem –
stwierdził.
-Nie przesadzaj – skarciłam go i wróciłam do przeglądania
zawartości kolejnego folderu.
-Nie przesadzam – zawołał wesoło i usiadł obok mnie na
kanapie, opierając stopy na stoliku – to nie przeze mnie prawie spóźniliśmy się
rano na lotnisko – dodał zaczepnie, trącając mnie łokciem w żebra.
-Budzik mi nie zadzwonił – broniłam się, choć tak
naprawdę nie byłam w stanie zebrać się z łóżka. Przez pół nocy rozmawiałam z
mamą dosłownie o wszystkim. Dawno tego nie robiłyśmy, więc było dużo do
opowiadania. Szczególnie wiele z jej pytań dotyczyło Matta, czemu w sumie się
nie dziwiłam. Była moją matką i chciała
wiedzieć takie rzeczy. Po za tym pokazała mi, że nie mam powodów, by żałować
minionego związku i mojego wyjazdu do Australii. Lepiej coś zrobić, niż potem
żałować, że się czegoś nie zrobiło. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Może to
właśnie tak miało być. Miałam przylecieć do Los Angeles właśnie teraz, właśnie
w tym momencie, by zacząć od nowa. Bo to właśnie teraz działo się najwięcej.
Pogodzenie się rodziców, moja nowa praca, wyjazd do Europy.
-Oczywiście – wyszczerzył zęby i zabrał mi laptopa, na co
zrobiłam oburzoną minę.
-Mam tu coś lepszego – mruknął z dziwnym uśmieszkiem, po
czym oddał mi srebrne urządzenie. Zakryłam dłonią usta, śmiejąc się jak
wariatka.
Na pierwszym planie fotografii, na kanapie siedział
Shannon z wielkimi słuchawkami na uszach. Mężczyzna miał raczej znudzoną minę i
z politowaniem patrzył w obiektyw aparatu, jakby chciał przekazać mojemu bratu,
żeby się leczył, a nie robił mu zdjęcia. Oglądając ten obraz, raczej nie można
było dostrzec niczego nadzwyczajnego. Dopiero, kiedy spojrzało się na kolejne, uśmiech
sam cisnął się na usta.
Shannon był tak samo niewzruszony jak wcześniej, jednak
najciekawsze rzeczy działy się na drugim planie fotografii. Tomo i Jared stali
za perkusistą robiąc tak zwariowane miny, że nie mogłam opanować śmiechu. I tak
na każdym kolejnym zdjęciu.
-Przez jakiś czas udało mi się zachować powagę, ale miny
Tomo są zabójcze. Kiedy zacząłem się śmiać, Shannon chyba domyślił się o co
chodzi, bo od razu zdjął słuchawki i zaczął ich ganiać po całym pokoju –
rozbawiony Harvey uderzał w płytkę dotykową laptopa, zmieniając obrazy, aż w
końcu pojawiły się te, na których Leto dorwał najpierw czerwonego ze śmiechu
gitarzystę, a potem swojego młodszego brata.
-Zawsze są takie odpały? – spojrzałam z ukosa na
Hervey’a.
-Czasami jak jesteśmy już naprawdę zmęczeni tym wszystkim
i zaczyna pojawiać się monotonia, to chłopaki coś wymyślają, żeby trochę
odreagować – wyjaśnił – i to bardzo
pomaga.
-Nie wątpię – westchnęłam, zamykając laptopa. Odłożyłam
go na stolik i wstałam.
-W końcu – zawołał Harvey i rozwalił się na całej
kanapie, robiąc głupie miny.
-Lecz się – zmierzwiłam mu włosy i kręcąc głową, ruszyłam
w stronę korytarza.
-A ty się szykuj, bo Terry nie lubi spóźnialskich.
-Terry? – w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.
Przystanęłam w progu i ponownie spojrzałam na Harvey’a,
który najprawdopodobniej szykował się do drzemki, bo miał już przymknięte
powieki.
-Richardson – mruknął, ziewając.
Bez słowa ruszyłam na górę.
-Jak to nigdzie nie idziesz?! – krzyczał Harve, kiedy jak
gdyby nigdy nic, nalewałam sobie soku – teraz mi to mówisz?! Leto zaraz
przyjdą, a ty mi oznajmiasz, że nigdzie nie idziesz?!
-Powiedziałabym wcześniej, ale spałeś – stwierdziłam,
zachowując spokój i ze szklanką w ręku, ruszyłam w stronę salonu, gdzie
rozsiadłam się wygodnie w fotelu.
-Trzeba było mnie obudzić – stanął przede mną, zakładając
ręce na piersiach.
-Co by to zmieniło?
-Może to, że poinformowałbym chłopaków? – przykucnął i
odetchnął głęboko, chcąc się uspokoić – dlaczego nie idziesz? –spytał już
normalnie.
-Nie mam ochoty – spuściłam wzrok.
-Jak to? Przecież wcześniej nie mogłaś się doczekać.
Patrzył na mnie wyczekująco, a ja nie wiedziałam, jak mu
to wszystko wyjaśnić. Całe szczęście po chwili rozległ się dzwonek do drzwi,
więc Harvey chcąc nie chcąc, musiał odpuścić.
Z korytarza dobiegały znajome głosy.
-Jak to nie idzie?
-Nie wiem, nie ma ochoty.
W następnej chwili usłyszałam odgłos zamykanych drzwi
frontowych i mogłabym już odetchnąć z ulgą, gdyby nie to, że w progu stanął
nienagannie wyglądający, młodszy Leto.
-O co chodzi? – oparł się o futrynę, przyglądając mi się
uważnie.
-O nic – odstawiłam szklankę z sokiem na stolik i
wstałam, podchodząc do komody, byle tylko uniknąć jego spojrzenia, które w
dziwny sposób odbierało mi odwagę.
-Rano napisałaś mi, że chętnie pójdziesz, a teraz, w
ostatniej chwili mnie wystawiasz? – słyszałam jak powoli, zaczyna się do mnie
zbliżać.
-Bo wtedy nie wiedziałam u kogo ta impreza – odwróciłam się,
stając niemal twarzą w twarz z Jaredem, który zrobił zdziwioną minę.
-Co to ma do rzeczy? – zmarszczył brwi.
-To, że nie pójdę na żadną imprezę, którą organizuje ten
człowiek – założyłam ręce na piersiach, patrząc mu w oczy ze złością.
-To mój przyjaciel – mierzyliśmy się spojrzeniem.
-Z kim przystajesz, takim się stajesz – mruknęłam, na co
nozdrza Leto, zaczęły lekko drgać, a oczy pociemniały ze zdenerwowania.
-Nie jestem taki jak on – warknął cicho.
-Czyli przyznajesz, że jednak coś jest z nim nie tak –
zmrużyłam powieki.
-Nie wiem, jakich bzdur się naczytałaś na temat Terry’ego,
ale… - zaczął, jednak szybko mu przerwałam.
-Myślisz, że oceniam ludzi na podstawie tego, co o nich
piszą brukowce?! – mój głos był pełen niedowierzania. Nie wiedziałam, że ma
mnie za kogoś tak płytkiego – dobrze wiedzieć – rzuciłam i wymijając go,
ruszyłam przed siebie.
-Więc, o co chodzi? – złapał mnie za dłoń, nie pozwalając
odejść.
-O to, że twojemu przyjacielowi przydałyby się pewne
granice – wyrwałam mu się, jednak on ponownie mnie zatrzymał.
-Zrobił ci coś? – jego głos stał się zupełnie inny, niż
jeszcze chwilę temu. Wcześniej pełen pretensji i złości, teraz niepewny.
-Nie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą – ale to nie
znaczy, że chcę go znowu oglądać – ponownie spojrzałam na Jareda, który już nie
wydawał się być zły, jedynie może trochę zmartwiony lub zawiedziony.
Richardsona spotkałam przypadkiem na jednej z imprez w
Sydney. Nie miałam pojęcia, czemu on tam w ogóle był, jednak cieszyłam się, że
był tam też Matt. Terry potrafił być męczący, a wręcz nachalny. Po interwencji
mojego narzeczonego dał mi spokój, jednak szybko znalazł sobie kogoś nowego, z
kim zapewne spędził noc. To co pojawiało się czasem w sieci lub w gazetach i
dotyczyło jego osoby, za pewne nie mijało się zbytnio z prawdą. Richardson
lubił dobrze się bawić, więc to, że przyjaźnił się z młodszym Leto, trochę mnie
zmartwiło. Jared wydawał się być inny, ale to może mylne wrażenie. W końcu nie
znałam go na tyle dobrze, by móc go dobrze ocenić.
-Możemy iść gdzie indziej – wyrwał mnie z zamyślenia, a
ja spojrzałam na wokalistę zupełnie zbita z tropu.
-To zły pomysł, umówiliście się już – odparłam niemal
natychmiast.
-Nie zostawię cię tu samej – przeczesał dłonią włosy.
Zawsze wyglądał dobrze, ale dzisiaj wyjątkowo jeszcze bardziej
się postarał. Czarne, dopasowane spodnie, biała koszulka i na to skórzana
kurtka. Idealnej długości zarost i postawione do góry, brązowe włosy. Pozbył
się już czarnych pozostałości po farbowaniu, które ostatnio stały się powodem
moich pijackich rozmyślań.
-Poradzę sobie – odpowiedziałam spokojnie.
-Powiem chłopakom, żeby jechali beze mnie – zaczął podążać
w stronę drzwi, więc ruszyłam za nim.
-Jared, naprawdę dam sobie radę – zatrzymał się,
przyglądając mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy – to impreza twojego
przyjaciela, powinieneś tam być – próbowałam go przekonać.
Mimo, że nie lubiłam Richardsona, nie zamierzałam psuć
komukolwiek tego wieczoru, a Jared wyglądał jakby mu zależało, żeby tam być.
Było widać jak Leto przez chwilę bije się z myślami,
jednak w końcu lekko się uśmiechnął i kiwnął głową.
-Następnym razem ci nie odpuszczę – pogroził i ruszył w
stronę drzwi.
-Bawcie się dobrze – dodałam, kiedy naciskał już na
klamkę.
Znowu obdarzył mnie spojrzeniem, którego nie byłam w
stanie rozszyfrować, a potem wyszedł, zostawiając mnie samą. Nie miałam pojęcia
o co mu chodziło, ale nie wydawał się być zadowolony. Może Harvey miał rację i
faktycznie powinnam wcześniej go o tym uprzedzić.
-Trudno – mruknęłam i ruszyłam do swojego pokoju.
Mając cały dom tylko dla siebie postanowiłam przebrać się
w wygodne ciuchy i do późna w nocy oglądać komedie romantyczne.
Poczułam jak ktoś okrywa mnie kocem, jednak nawet nie
byłam w stanie uchylić powiek, by sprawdzić w jakim stanie Harve wrócił z
imprezy. Westchnęłam cicho i wtulając się w poduszkę ponownie zapadłam w głębszy
sen. Wydawało mi się, że minęła chwila, kiedy ponownie zaczęły docierać do mnie
dźwięki z otoczenia. Słyszałam jakiś dziecięcy pisk, przeplatany z chichotem.
Postanowiłam to zignorować.
-Harve, ploszę! – usłyszałam coś, co sprawiło, że
otworzyłam szeroko oczy, z przerażeniem patrząc na ekran telewizora, gdzie mała
dziewczynka kurczowa wtulała się w swojego brata, który stał w wodzie
sięgającej mu kolan. Doskonale pamiętałam, jak bardzo wtedy bałam się, że
Harvey naprawdę chce mnie wrzucić do wody. Zresztą gdyby nie tata, pewnie by
się tak stało, bo 6-latek nie jest idealnym kandydatem do noszenia swojej
młodszej siostry. W tle słyszałam śmiech swojej mamy, a chwilę później na
ekranie pojawił się tata, biegnący mi na ratunek. Odebrał mnie Harvey’owi, a ja
gdy tylko poczułam się bezpiecznie, zaczęłam wygrażać roześmianemu szatynowi w
swoim własnym języku. Mówiłam tak szybko, że nie dało się zrozumieć z tego ani
słowa.
Uśmiechnęłam się lekko, a po chwili znowu usłyszałam ten
chichot. Spojrzałam trochę w lewo i w ciemności udało mi się spostrzec czyjąś
głowę. Jednak zanim zdążyłam się nad tym głębiej zastanowić plaża zmieniła się
w łazienkę, by po chwili na ekranie pojawiła się roześmiana twarz dziecka.
Jak oparzona podniosłam się z miejsca w poszukiwaniu
pilota.
-Tego szukasz? – osobnik oparty o kanapę uśmiechał się do
mnie w ręku trzymając urządzenie, które chciałam odzyskać.
-Leto, kto ci pozwolił oglądać te filmy?! – wrzasnęłam, a
on zerwał się na równe nogi odsuwając się ode mnie.
-Ktoś ci mówił, że w nocy zamyka się dom? – odbił piłeczkę,
nie przestając się śmiać, bo w tym momencie na ekranie pojawiła się scenką,
gdzie chlapałam Harvey’a szczerząc przy tym zęby. Szkoda tylko, że wtedy miałam
ich tylko dwa.
Nie bardzo wiedząc, co zrobić doskoczyłam do Jareda,
chcąc zasłonić mu ten widok.
-Przysnęłam – broniłam się, próbując odebrać mu pilota,
jednak było to trudne. Szatyn oparł się o ścianę chowając za plecami pilota.
-A gdyby zamiast mnie wszedł tu ktoś inny? – uśmieszek nie
schodził mu z twarzy.
-Przynajmniej by nie oglądał moich filmów z dzieciństwa –
mruknęłam, próbując sięgnąć po pilota.
-Nie moja wina, że gdy skończyła się ta łzawa, tania
komedia, nie mogłem znaleźć nic innego.
-Więc lepiej oglądać czyjeś prywatne filmy?! – znowu nie
byłam w stanie odebrać mu urządzenia, bo umiejętnie się obracał, tak, że ciągle
był do mnie przodem.
-A co miałem robić? – zaśmiał się.
-Iść do siebie!
-Wyganiasz mnie? – rzucił rozbawiony.
-Po prostu nie wiem co ty tu robisz. – odpuściłam i
zakładając ręce na piersiach, patrzyłam na niego wyczekująco.
-Impreza była nudna, więc przyjechałem – wyjaśnił –
chłopaki jeszcze zostali, ale mi się nudziło. Była dopiero północ, więc
myślałem, że może nie śpisz. Oczywiście problemy z zamykaniem drzwi są u was
chyba rodzinne, więc nawet nie musiałem dzwonić.
Przez chwilę patrzyłam na niego w skupieniu, po czym
wyciągnęłam rękę.
-Oddawaj pilota.
-A co będę z tego miał? – mimo panującego w pokoju
półmroku, z jego twarzy dało się wyczytać jaką radochę sprawia mu ta cała
sytuacja.
Westchnęłam i odwracając się na pięcie podeszłam do kontaktu
i po prostu wyciągnęłam wtyczkę, a wokół nas zapanowała ciemność. Nie bawiłam
się już w żadne szukanie wyłącznika przy telewizorze, czy przy DVD. Po prostu nie
miałam zamiaru dopuścić, by Leto oglądał, jak minutę później próbowałam utopić
Harvey’a w wannie. Nie mówiąc już o tym, że samo nagranie kąpieli byłoby dla
wszystkich wystarczająco wstydliwe.
-Jesteś upartAAA… - nim zdążył dokończyć,
najprawdopodobniej potknął się o coś i wylądował na podłodze.
Ponownie włożyłam wtyczkę i telewizor sam się załączył. Korzystając, że Leto nadal zbierał się z ziemi, odebrałam mu pilota. Wyłączyłam
DVD i rozsiadłam się na kanapie. Po chwili Jared wylądował obok mnie.
-Coś mówiłeś? – spojrzałam na niego z ukosa.
-Bardzo śmieszne – mruknął i podsunął sobie pufa pod
nogi.
-Wiem – droczyłam się z nim.
-Jesteś okropna.
-Tak jak ty wcześniej – próbowałam oprzeć nogi w ten sam
sposób co on, ale mimo tego, że wcale mu nie przeszkadzałam, zepchnął moje
stopy.
Obrzuciłam go morderczym spojrzeniem, a ten jak gdyby
nigdy nic sięgnął po pilota i zaczął zmieniać kanały.
-Serio, aż tak nudno tam było, że wolisz oglądać serial? –
spytałam zdziwiona, kiedy włączył Dr. House’a.
-Może jakbyś z nami poszła... - wzruszył ramionami i skupił wzrok na ekranie, więc zrobiłam to samo.
shdfjkhrhdshklkhdfdjkhdfghlghhsdhsdfhjkdsfhd zajebiście <3
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadania i Ty o tym doskonale wiesz <3 Leto jaki uroczy oraz słodki, woli z Arrow siedzieć niż na pijanej imprezie u wujcia Teryry'ego, coś chyba J do niej czuje, bo bez powodu by nie wpadł do niej :>
Pisz częściej kurde no!
Troszkę mi było szkoda Arrow, że ją tak zostawili samą, ale jak się potem zjawił Jared to po prostu <3
OdpowiedzUsuńTo było naprawdę słodkie z jego strony, że woli oglądać z nią seriale czy też po samemu nielegalnie filmiki z jej dzieciństwa niż być na imprezie :D
mogę zdradzić tylko tyle, że Jared nie bardzo wie, jak się ma zachować :) a dlaczego, to później się okaże :D chyba, że coś zmienię :D
UsuńNie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, i mam nadzieję że będą się ukazywać choć ciut częściej :)
Usuńbędą :D tylko nie wiem od kiedy, bo zaczęło się wielkie "kucie" do matury xD nawet taki olewacz jak ja siedzi w książkach xD ale cały czas myślę o opku :D jak znajdzie się chwila czasu to napiszę ten rozdział :D
UsuńWkońcu :] trochę krótki , czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. ;- ) Bardzo mnie cieszy, że nie tylko ja nie trawię genialnego Terry'ego "fotografa" i "artysty" Richardsona. Wielki plus za to dla Arrow. A J. się fajnie zachował, że nie zostawił jej samej na czas całej imprezy.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i nie zostawiaj nas na tak długo! ;- )
nie zostawię! obiecuję! a co do Terry'ego, to większość myśli, że jak to kumpel Leto, to musi być w porządku xD a tu niekoniecznie ;_; irytuje mnie jak chyba nikt inny xD
UsuńKiedy będzie następny?
OdpowiedzUsuńobmyślam go dopiero :d zacznę pisać najwcześniej w środę po lekcjach, bo w ten dzień mam 4 maty i we wtorek muszę się jakoś przygotować do rzezi xD ale potem do końca tygodnia raczej będzie już więcej czasu :D więc kto wie, kiedy coś się pojawi :>
Usuńw tym tygodniu będzie nowy?
OdpowiedzUsuńmożliwe, ale nie obiecuję :D na pewno będzie szybciej niż ten ostatni ;) wszystko zależy od wolnego czasu i czy wpadnie mi do głowy jakiś pomysł :d na razie mam nikły zarys :)
UsuńNo, no, coraz ciekawiej zaczyna się robić ^^
OdpowiedzUsuńdodasz dzisiaj nowy? Proszę :D
OdpowiedzUsuńnie zaczęłam go jeszcze i w weekend nie zacznę, bo za dużo nauki :/ nie wyrobię się :c pod koniec przyszłego tygodnia dopiero :(
Usuńbłagam dodaj nowy .prosimy !
OdpowiedzUsuńna jutro cała teoria z geometrii, a na czwartek lektura ;_; naprawdę robie co mogę, ale nie wyrabiam się z niczym ;_; postaram sie jeszcze w tym tygodniu, ale naprawdę ciężko ;_; ale POSTARAM SIĘ BARDZO BARDZO! :) OBIECUJĘ XOXO dziękuję, że jesteście i czekacie <3
Usuńdodasz w weekend nowy ?
OdpowiedzUsuńulituj się nad ludzmi i dodaj nowy rozdział ;D
OdpowiedzUsuńkiedy będzie nowy?
OdpowiedzUsuńpisze się! :D cały tydzień miałam zawalony ;/ zero czasu na czytanie, komentowanie, pisanie ;/ matura mnie zabija, a jeszcze 2 dni temu się dowiedziałam że jadę do Berlina na koncert, więc też ciężko się zabrać do pisania, będąc już myślami gdzie indziej! ;_; nie mogę nic obiecać, bo boję się, że tego nie dotrzymam :c po za tym, mam zupełną pustkę w głowie, wiem co ma być za 2-3 rozdziały, ale teraz nie wiem jak rozwiązać nadchodzący rozdział :/
Usuńkiedy nowy?
OdpowiedzUsuńwiem, że chcecie mnie zabić, zabieram się do pisania! nie wiem co z tego wyjdzie, bo ten rozdział to totalna męka dla mnie, ale trzeba go przeboleć, żeby potem zaczęło się coś dziać xD
Usuńza ile dni dodasz nowy rozdział , bo wchodzę tu codziennie i nie ma nic :(
OdpowiedzUsuńok, robie sobie termin, bo inaczej będzie się ciągnęło w nieskończoność xD we wtorek najpóźniej! :D
Usuńczekam na nastepny i licze że dzisiaj będzie :) życzę dużo weny
OdpowiedzUsuńdzisiaj jest wtorek a pisałaś że najpóźniej dodasz dziś:D
OdpowiedzUsuńwiem xD tylko nie wiem co z tego wyjdzie xD siedzę w PD jak się wyrobię to dodam ;_; chociaż jakiś krótki tylkko jak się wyrobię jeju ja tak bardzo przepraszam ale codziennie coś ;_; a to dopiero matura, czyli studia to dopiero będzie dno xD ej kurcze, zrobię mate i angola i postaram się dopisać końcówke, bo na razie mam strasznie mało i nudno ;_; kurcze, jesteś osobą która naprawdę na to czeka więc tym bardziej mi głupio, bo ciągle dajesz o sobie znać i Cię wręcz uwielbiam! i strasznie mi z tym że tak zawodzę :cccc
Usuńdali vyrt'a ;_; to na bank nie dam rady ;_; LP i Marsy ;_; umieram ;_;
Usuńmineło 31 dni od twojego rozdziału :( dodaj nowy :)
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz nowy?
OdpowiedzUsuńbardzo chcę dzisiaj. trochę mi wypadło spraw i dopiero teraz siadam do pisania. zależy od weny jak dobrze pójdzie to dodam dzisiaj, a jak nie to jutro. i planuje też od razu zacząć następny żeby Wam to czekanie jakoś wynagrodzić ;_;
Usuńjutro, bo dzisiaj jeszcze muszę ogarnąć jedną sprawę :D ale no chcę już w końcu dokończyć ten rozdział więc go dokończę! :D
Usuńczekam
OdpowiedzUsuńwiem i tylko dlatego go piszę! :D dopóki go nie napiszę nie pójdę spać to Ci mogę obiecać :D naprawdę chcę go już skończyć :D
Usuńuprzedzając pytanie: tak, piszę! :D nie pójdę spać dopóki nie skończę. nie wiem czy dodam przed północą czy po północy, ale dodam, obiecuję! ;)
Usuń